TEORIA LICZB NIEWSPÓŁMIERNYCH

wcześnie rano
ojciec szarpie syna w sandałach  
wykrzykując żeby ten
nie przychodził na jego pogrzeb
 
czarne przestało miarkować rodzicielski narcyzm
białe nie będzie lśnić na znoszonych butach
litery nazwiska definiują dysharmonię więzi
zgrzytaniem sztucznych zębów
 
ojciec wciąż szarpie i krzyczy
syn wychodzi
tym razem przebywał w domu
piętnaście minut
po jednym roku i dwóch miesiącach
 
historia ćwiartuje nadzieję
na włoskowate wyobrażenia
pamięć układa na nowo
dziecko w kapuście
 
na marginesie
załóż skarpety bo to nie wypada
tak chodzić nieubranym
chociaż chodź jak chcesz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz