Krzysztof Bojko
POEZJA
18+ MOTORYKA DUŻA i MAŁA
trzeciego
dnia
WYBRANIEC
jest
pośród wielu zawsze ten jeden
kto
śmieje się w twarz gdy podnosi swój cień
gotowy
na przyjaźń byle opróżnić
odciski
z potu i udawania
komu
warto uwierzyć
o
kim trzeba zapomnieć
do
grobowej kantówki albo
aluminiowej
urny w kształcie walca o pojemności
pół
litra choroby której inni nie znają
lecz
przeklinają
jej
suchość na wyciągnięcie ręki
mimo
że jeśli dotknie
to
zaleje przysłowiowego robaka
nawet całego człowieka
LAPSUS NIEZWYKŁEGO FRANKA
przynosili mu również
dzieci żeby ich dotknął
lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego
prawdziwa miłość to
rozstrzelajmy
się do ostatniego słowa
i
pochwyćmy nieproste krzyże
albo
pogięte
listewki latawców
wypuszczonych na wolność
przez gromadę ze specjalnego przedszkola
tam
świat jest bez wad
i cieszy ich skośne oczy
tak
samo jak w ognistej kokardzie
zdalnie
sterowany
ryczący wóz strażacki
z
kierowcą Kenem i płonącą Barbie
przynieś
swoje belki
do
walki wręcz
daj
nam pełne magazynki
Amen
ODLEŻYNY
pogłoski
o cudzie ostatecznym wygasają
przez
noc nikt się nie uzdrowił
mimo
że właśnie wtedy
sen
wyprawia chorobliwe zmęczenie
tamtym
światem
wokół
sucho i czysto
co
też nie znaczy by ktokolwiek
mógł
zaświadczyć rześkim ciałem
choćby
o milimetrowej przemianie
uwiera
kamień którego nie odsunie
nawet
zgraja po prawej Jego stronie
ponadjerozolimskie
powietrze
ugrzęzło
za prześwitem raju
gdziekolwiek
go szukać
w
ludzkim rozumie
J*
ewentualne
odjęcie prawej
górnej
kończyny z łopatką
musiałem podpisać zgodę
po cichu
licząc uzdrowienia z kolorowanek
przyniesionych przez wesołego kapelana
nazwał mnie równie bohaterskim tatą
gdy wróciłem po krótszym zaciąganiu
znowu
śmierdzi
wtedy bez żadnego włosa
wyczesałaś ze mnie strach
że jesteśmy inni niż na huśtawce
odmalowanej wiosną
jutro
rano
była operacja
i tak zapamiętani rok w rok
gubimy pstrykające długopisy
Subskrybuj:
Posty (Atom)